Autor |
Wiadomość |
BooM
Gryzipiórek
Dołączył: 09 Sty 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 10:02, 15 Sty 2009 Temat postu: Jabłka & Pomarańcze |
|
Od Autora:
Kolejna porcja fantastyczności i braku jakiejkolwiek logiki. Nie wiem jak mogę jeszcze zapowiedzieć to opowiadanie, poza tym, że jak zwykle inspirowałem się muzyką.
JABŁKA I POMARAŃCZE
Słońce jeszcze świeciło, gdy Tommy wracał długą ulicą do domu po wypadzie na miasto z przyjaciółmi. Uwielbiał wałęsać się z najlepszymi kumplami to tu, to tam, razem rzucać kamieniami w ptaki, dokuczać biedakom, powyzywać Żydów, nazwać jakiegoś przechodnia gejem. Wiecie, standard.
Tommy miał lat osiemnaście, był wysokim, wysportowanym młodzieńcem o piwnych oczach, szerokim nosie i elegancko przystrzyżonych włosach. Szedł powoli ubrany na sportowo w białe halówki i dres, wiąż wspominając minione chwile.
Po drodze spotkał biedaka. Nie omieszkał napluć mu w twarz i zasadzić paru kopów. Ot, że biedak, każdy rozumie.
Słońce już powoli zachodziło, lecz mimo to dalej było ciepło i choć to dość dziwne, dało się zauważyć pierwsze dwie gwiazdki na niebie. Ulica była pusta, więc nic nie rozpraszało Tommy’ego i nie odwracało jego uwago od własnych myśli.
Nagle jednak coś uderzyło go w twarz. Upadł.
Gdy się otrząsnął był w szoku.
- Co do cholery? – pomyślał sobie.
Wstał. Przed nim nie było nikogo, za nim też nie.
- Dziwne.
Postanowił iść dalej, lecz gdy zrobił dwa kroki coś z znowu go uderzyło, tym razem lżej, więc tylko lekko się odsunął. Wyciągnął rękę i napotkał na swojej drodze opór. Sięgnął drugą. To samo.
Okazało się, ze oto znajduje się przed nim niewidzialna ściana, która, im dalej ruszał dłońmi, wydawała się nie mieć końca.
- Co do cholery? – powtórzył już na głos – Zablokowali czymś drogę? Przecież nie ma robót drogowych – To była pierwsza myśl jaka przyszła mu do głowy. Ale ściana nie była jednak całkowicie przezroczysta. Na tle białego budynku, w miejscu, gdzie znajdowała się jezdnia, ujrzał srebrną, okrągłą klamkę. Spojrzał w obie strony, ale było to niepotrzebne bowiem na ulicy nie było nikogo. W końcu złapał za klamkę i ją obrócił.
Jezdnia rozciągała się dalej, gdy zebrał się na odwagę i zrobił kilka kroków. Wtedy drzwi się zamknęły, a z wewnątrz nie było klamki. Pytanie „co do cholery?” nasunęło się ponownie. Nie wiedział czy ma odczuwać strach, czy może wybuchnąć śmiechem. Ale czego miał się obawiać?
Przecież słońce dalej świeci.
Prawda?
Słońca nie było, pozostała po nim jedynie czerwona poświata zachodu, teraz jakby wydobywająca się z nicości. Chmury poczęły się łączyć i coraz szybciej przybliżać, stały się czarne i zwiastowały burzę. Gdy znalazły się nad jego głową, tak blisko, że wydawałoby się, iż można ich dosięgnąć, Tommy usłyszał deszcz. Słyszał jak drobne krople rozbijają się o asfalt.
Lecz deszcz nie padał, nie widział go, nie poczuł na skórze.
To zdało mu się niedorzeczne, lecz było jak najbardziej realne.
Tak jak te wielkie jabłka i pomarańcze, które pędem toczyły się w jego stronę.
Nie wiedział dokąd uciekać, ale na jego szczęście nie było to konieczne. Nadnaturalnej wielkości owoce ominęły go, odbiły się od niewidzialnej ściany i wróciły tą samą drogą skąd przybyły.
Zaraz potem ziemia zaczęła się trząść. Tommy ledwo utrzymywał równowagę, ale w końcu upadł na plecy. Wtedy zauważył jak spod asfaltu wyrasta coś na kształt wielkiego klocka, który wzbijał się aż do nieba. Po chwili wyrósł drugi, trzeci i czwarty, aż w końcu wyrósł ten, na którym siedział Tommy.
Serce podskoczyło mu do gardła, gdy wgnieciony w czubek zimnego klocka, wzbijał się coraz wyżej w stronę nieba. Dotarł do chmur, tych, z których padał „fałszywy” deszcz. Gdy klocek gwałtownie się zatrzymał, Tommy wciąż za nim leżał, nie mogąc uwierzyć co tutaj robi i co się właściwie dzieje. Nieistniejące błyskawice świeciły niczym tysiące latarek, lecz mimo to na ich widok nie musiał zamykać ani nawet mrużyć oczu. Po jakimś czasie klocki ukształtowały się w schody, które stopniowo prowadziły coraz wyżej. Nie mając innej drogi Tommy postanowił z nich skorzystać.
Choć był na wysokości kilku tysięcy metrów nad poziomem morza, nie odczuł nagłej zmiany temperatury i powietrza, wręcz przeciwnie, zdawało mu się ono równie lekkie i przyjemnie jakby tuż obok był ocean. Chmury były miękkie jak wata, gdy wyciągnął rękę i ich dotykał, a błyskające piorunu jedynie ogrzewały jego dłoń.
W końcu chmury się rozstąpiły i na horyzoncie widać było już ostatni schodek...
...który prowadził donikąd.
Tommy sięgnął butem jego krawędzi. Skoczył.
Spadał wprost w stronę zniszczonej jezdni, lecz teraz już nie odczuwał żadnego lęku. Tylko spadał.
Gdy uderzył w beton, wydał mu się równie miękki jak napompowany materac. Szybko wstał i widząc toczące się w kółko owoce, postanowił złapać okazję i wskoczył na jedną z pomarańczy. Ku jego zaskoczeniu utrzymanie równowagi nie sprawiło mu żadnego problemu.
Wtedy z nieba spadły gwiazdy i poczęły latać na wszystkie strony. Były takie jak w kreskówkach, miały pięć rogów, lśniły jasnym blaskiem i zostawiały za sobą gwieździsty pył.
Tommy złapał taką gwiazdę i usiadłszy na jej grzbiecie, raz jeszcze wzbił się w przestworza. Zdawało mu się, że czuje każdy nerw na swoim ciele. I nie interesował go czas ani logika, ponieważ one tu nie istniały.
Po raz ostatni zeskoczył z gwiazdy i znów spadał. Teraz mógł sięgnąć wzrokiem prawie cały świat i wydał mu się on mały niczym jabłko.
Więc wziął to jabłko i je ugryzł. Smakowało wybornie.
Słońce jeszcze świeciło, gdy Tommy wracał długą ulicą do domu po wypadzie na miasto ze swoimi przyjaciółmi.
Po drodze spotkał biedaka i zrobiło mu się go żal. Podszedł do niego, pomógł mu wstać i otrzepał go z brudu.
A potem kopnął go w dupę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Blondie
Włóczykij
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z głębin wyobraźni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:14, 17 Sty 2009 Temat postu: |
|
Zapowiadała się świetnie, a tu taki koniec.
Nie wiem może za mało znam życie, żeby zrozumieć do końca ten tekst? Pewnie tak.
Podobały mi się te owoce i ściana.
Ta końcówka jest dziwna, dla mnie nie zrozumiała. Kolejne osoby komentujące ten tekst pewnie zrobią to rozumiejąc ten tekst.
Ja robię to za początek, bo Tommy to normalny przedstawiciel naszego świata. Szkoda, że tak jest.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vincent Vega
Literacki napaleniec
Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: znad Wód Wielkiego Babilonu Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:02, 17 Sty 2009 Temat postu: |
|
No nie określiłbym mianem normalnego, człowieka, który zachowuje się jak bohater opowiadania. No, ale normy tworzy większość, a ja jako osoba mieszkająca na wsi, aktualnych norm nie znam. O opowiadaniu powiem tyle. Na pewno zachwyciliby się tym fani abstrakcji i artystycznego bełkotu. Mnie to nie kręci, więc nie będę krytykował.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blondie
Włóczykij
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z głębin wyobraźni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:54, 18 Sty 2009 Temat postu: |
|
Ja też mieszkam na wsi i chyba również nie znam do końca norm, ale jak to mówi tata "trochę wie, a resztę sobie dopowie"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mitake
Nowicjusz
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:40, 20 Sty 2009 Temat postu: |
|
Podobało mi się.
Tekst jest nieźle pokręcony i tak, jak mówiłeś nie ma w nim jakiejkolwiek logiki, ale mimo to coś w sobie ma. Wydaje się być taki trochę inny.
Jestem ciekawa jakiego utworu słuchałeś pisząc to i tego, co było twoją inspiracją. Najlepsze były pomarańcze, gwiazdy i dość niespodziewane zakończenie.
Chociaż, tak na prawdę to wydaje mi się, że tak jak Blondie nie do końca rozumiem ten tekst.
|
|
Powrót do góry |
|
|
BooM
Gryzipiórek
Dołączył: 09 Sty 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 11:40, 21 Sty 2009 Temat postu: |
|
Jeśli go do końca nie rozumiecie, to dobrze, tak miało być
[link widoczny dla zalogowanych]
A to jest ten utwór, tylko nie sugerujcie się filmem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Streiner
Gryzipiórek
Dołączył: 30 Gru 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: mam wiedzieć. Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 3:53, 03 Sty 2010 Temat postu: |
|
po przeczytaniu tego opowiadania. musiałem się cofnąć do działu ,,o nas,,
i stwierdzam że jeszcze nie jest z Tobą aż tak źle. i na sam koniec jak już wszystko przeczytam wrócę do twojego opowiadania o samolotach. i dokończę je czytać....
,,Na poważnie myślę o zawodzie pisarza, chociaż doskonale zdaje sobie sprawę jak długa i męcząca jest to droga. Poza tym muszę rzecz jasna najpierw znaleźć sobie "prawdziwy" zawód.,,
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|